Ruji
Poinformowany
Dołączył: 07 Lis 2006
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
|
Wysłany: Wto 10:17, 24 Lip 2007 Temat postu: Bajka |
|
|
Yaoi. Związek męsko-męski.
Tego wieczoru Davey zaoferował mi, że podwiezie mnie po próbie do domu. Mój samochód jest w naprawie, a żeby dostać się do swojej pieczary mam do przebycia kawał drogi . Na dodatek do miejskich środków transoprtu pałam szczerą nienawiścią V_V'. Istnieje jedno "ale". I przez to jedno "ale" normalnie Żyć nie moge!
Bo "ale" ma na imię Davey i jest najseksowniejszym facetem, na jakim kiedykolwiek spoczął mój wzrok. Z pewnoscią, gdybym nie rozpływał się przy każdej wymianie spojrzeń i zdolnym był do jakiegokolwiek ruchu to łapczywie przyciągnąłbym go do siebie i... FUCK!
Właśnie ukazała mi się wizja nas obojga na tylnym siedzeniu jego samochodu. TYLKO, ZE JA SIE MUSZĘ OPANOWAĆ!
Przed wyjściem zerkam jeszcze do lustra w korytarzu, by skontrolować mój potencjalny nieład na głowie. Wszystko jest OK, więc biorę głęboki wdech i ruszam w kierunku "karocy". Dostrzegam Mojego Księcia stojącego sobie z petem, opartego o maskę auta. Uśmiecha się na mój widok i odgarnia grzywkę z twarzy.
"Cześć" mimo, iż widzielismy sie parę minut temu. Serce zamiera.
"Cześć" bezgłośnie, hipnotycznie.
No, ale jak już chcę do czegoś dojść, to w nieco weselszym nastroju! Momentalnie promienieję. "Jedziemy?"
I śmigamy przez centrum miasta podrygując do jakieś piosenki w radio. Musiałem zabawnie wyglądać "tańcząc" do tego utowru, bo Davey częściej zerkał na mnie śmiejąc sie przy tym cicho. Nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby udawać, że tego nie widzę . Zdałem sobie nagle sprawę, że... ja wcale tak naprawdę nie chcę, by ta podróż za parę minut dobiegła końca!
"Jakieś plany na wieczór? Tzn. na pozostałą jego część? " wypaliłem bez głębszego namysłu.
"Raczej nie... a co?" Achhh, jeszcze jeden z tych jego Uśmiechów Nr5.. *____* "Czyżby jakieś pomysły?"
"Oooooooo taaaaaaaaaak!" ja, ty, mój przedpokój, spadajace ze ścian obrazy... O, FUCK! "eeee... może małe piwko?" dodaję szybko XD
"Heheh nie wiedziałem, ęe nad Małym Piwkiem tak sie rozmarzysz "
Chwila ciszy. Jak ładnie marszczy brwi, gdy się zastanawia.. Mmmm.. chciałbym być teraz jego kierownicą =*O*=
"ok"
Parę minut później wchodzimy do niewelkiego klubu i zajmujemy mały kącik Mój Książę frunie po piwka, a ja już grzeję tyłeczek... e... siedzenie, znaczy się '
och, och! Nie ma go juz nieco ponad minute! Zaczynam sie niepokoić ^.~
Lecę do niego pod bar. Minie dobra chwila nim zrealizują zamówienie, więc korzystam z życia! Kładę Davey'owi dłoń na ramieniu i wskazuję na parkiet. Chciałem go wyrwać, ale rozum przypomniał mi o mojej skromności i niesmiałości '
Głośna muzyka pochłania mnie bez reszty. Mieszkam sie z tłumem śpiewając wraz z nimi: "I can't live... live without your looooooove!". Jest duzo ludzi. Co rusz ktoś obija sie o mnie bądź ociera. Totalna mieszanka zapachów różnych perfum. Czuję sie jakbym był pijany, choć jeszcze nic a nic alkoholu nie wypiłem. DLA WIADOMOŚCI WSZYSTKICH NIESWIADOMYCH: TA PIOSENKA JEST DLA MNIE MODLITWĄ! KOCHAJ MNIE! KOCHAJ!!!!!!
Wtem dostrzegam nieopodal osobę w równie niewytłumaczalnym stanie co ja. Z tą jedną różnicą, że ta osoba niespiewa MODLITWY '.
Zupełnie mi odbija - wariuję z Moim Księciem na parkiecie, jakby była to ostatnia noc mojego życia.
Ale każda bajka kiedyś się kończy. Okazało się, że była to ostatnia piosenka tego wieczoru. O, BOGOWIE!!!! >0< Nasza loża zajęta, więc bierzemy nasze piwka i wychodzimy.
Oboje siadamy na masce samochodu.
"Ale żeś się wczuł, Jade Ja cie normalnie nie poznaję!"
"To chyba dobrze XD"
"O, jak najbardziej " usmiech nr 5 + lekkie szturchnięcie łokciem. No, proszę XD Zaczynam w nim widzieć człowieka, a ne bóstwo. Chociaż tym drugim to i tak zawsze będzie "Jest późno. Jesli chcesz wracać do domu to..."
"COŚ TY! " przerywam mu szybko
"Muahaha tak też przypszczałem! " *-* jak on sie slicznie śmieje
"Bez przesady, nie mamy po 15 lat, żeby spotkania musiały się kończyć o tej porze XD To jak..."
Zahipnotyzowało mnie jego spojrzenie i już sam nie wiedziałem co mówię...
" ... radnka" dokańcza za mnie. Wydaje mi się, czy on się do mnie przybliżył?
Coś jeszcze do mnie powiedział, ale żadne słowa nie dosięgły mych uszu. Widziałem tlyko zbliżającą się twarz, zapatrzone oczy i... czułem jego oddech na ustach.
Tak bardzo go pragnąłem od pierwszej chwili, gdy go poznałem! A teraz... to spełnienie mych marzeń. Postanawiam w tej chwili: NIE BĘDĘ SIE OGRANICZAŁ!
Szybko zamknąłem przestrzeń dzieląca nasze usta. Jego wargi były tak delikatne (niczym jedwabiem utkane!) i silne zarazem. Wplotłem dłowie we włosy i objałem kark- nie uciekniesz mi, Moj Księciu. Co raz szybciej łapalismy oddechy. Krótkimi pocałunkami to w dolna wargę, to w górną nakłaniałem go do ich rozchylenia. Nie natrafiłem przy tym na cień sprzeciwu. Po chwili nasze języki tańczyły ze sobą łapczywie. Dave wydał z siebie tak przyjemny jęk - to istny nektar dla moich uszu! Jeszcze, Kochanie!
Poczałem błądzić po jego ciele - ramionach, torsie. Rozpostarłem poły płaszcza ukrywając ręce wewnątrz - bejmując go ciasno w pasie... Dzieliła nas już tylko koszula...
***
"Przewidziałeś moje zamiary, co?" Zaczynam ponownie rozmowę. Naburmuszony. I tym razem w samochodzie. JAK ON MÓGŁ TAK PO PROSTU PRZESTAĆ, ODSUNĄĆ MNIE I BEZ SŁOWA PAKOWAĆ SIĘ DO WOZU?! >0< TAK MA SIĘ SKOŃCZYĆ MOJA BAJKA?! Teraz och-jakże-nadal-nieskazitelnie-sexowny, poważny i z kamienną twarzą prowadzi ten zasrany samochód.
Nie otrzymuję żadnej odpowiedzi. W końcu z taką zagniewaną miną nie wytrzymuję okalającej nas ciszy. "Co? Gniewasz się? Jeszcze przed chwilą wykazywałeś nieco więcej emocji. Pewnie Ci się nie podobam. No, ej! Przecież na dobrą sprawę to do NICZEGO nie doszło!"
Tym razem jego odpowiedź mnie powala! Odwraca się do mnie, ... szarmanckie spojrzenie...
"No, właśnie..." mówi głębokim tonem. Samochód staje przed jakimś domem. "a to wielka szkoda" dokańcza.
Całe rozczarowanie mija w oka mgnieniu. Wyskakuje z auta i pędzi otworzyć mi drzwi. A MI SZCZENA OPADA!
"No, to skroro już sobie wszystko wyjaśniliśmy..." chcę mu zarzucić ręce na szyję, ale robi zgrabny unik i prowadzi do wejścia... na klatke schodową... tak.. to jakieś osiedle. Ledwo wytrzymuję niepewność, ale idę za nim na drugie pietro.
Pękam, gdy on tak sobie spokojnie otwiera kluczem drzwi.
"ALBO MNIE KU*** PIEPRZYSZ ALBO WRACAM DO KU*** WŁASNEGO DOMU >0< Aaaaa..."
Nagle wciaga mnie do mieszkania. Napiera na mnie całym ciałem, przyciskając do ściany w przedpokoju. Czuję jego oddech na twarzy.
"Jakże bym śmiał! Przecież ty kazdym ruchem prosisz sie o gwałt!" syczy mi do ucha, a mnie zalewa fala gorąca.
Jego język włamuje się siłą do wnętrza mych ust. Jeszcze w nałóg wpadnie Tak jak wpadłem ja...
Nie nadążam oddawać pocałunków, liźnięć, pieszczot.
Delikatne dłonie zdejmują mi koszulkę. Daję za wygraną. Poddaję się jemu.
Wodzi palcami po szyji, karku... Ja oszaleję!
"Mmmmmnnnnaaaachhhh więcej!" niesmiały mój rozkaz?
I jużci na mej skórze lądują jedwabne usta. Usiłuję zdjąć mu koszulę, ale tak trzęsą mi sie dłonie, że z pewnym trudem rozpinam wszystkie guziki. Jest taki gorący.
To już nie są ciche oddechy. To sapania, stłumione jęki.
Moja dłoń wedruje do krocza Dave'a. I dopiero teraz zdaję sobie sprawę jak bardzo jest podniecony. Niecierpliwie pozbywamy przyciasnych już spodni. Znowu przyciska mnie nagiego do ściany. W oczach ma błysk, wrogość i czułość jednocześnie.
"Robiłeś to już kiedyś?" patrzy mi w oczy ciężko łapiąc oddech.
"Dawno..." odpowiadam zlizując małą stróżkę śliny z kacika jego ust.
Zaraz potem opuszkami palców rozchyla mi wargi i wsadza mi do do wewnątrz całe palce. Chyba 2.. a może 3? Przenosi mnie na szafke, sadza na blacie i zginając mi nogi w kolanach oplata je wysoko wokół swojego pasa. Skrupulatnie oblizuję jego place. JESTEM TAK NAKRĘCONY, ŻE LIZAŁBYM WSZYSTKO CO MA MNIEJ WIECEJ TAKI KSZTAŁT! Po chwili czuję jak wprowadza mi jeden z owych palców do mojej dziurki [dop: OŁ DŻIZYS =V0V=].
Nie ma mowy o wstydzie. Jest mi tak przyjemnie, że mija moment, gdy dociera do mnie, że to ja sam niemalże nabijam się na jego 2 wilgotne palce. Nie mam pojęcia kiedy dodaje trzeci.
Obsypuje mnie mokrymi pocałunkami, jakby przygotowywał sie do jakiejś ceremonii. W pewnym sensie ma rację bo zamiast trzech palców pojawia się jego naprężona męskość. Wsuwa sie we mnie powoli rozkoszując sie każdą chwilą. Zacieśniam wokół niego ramiona. Wtem zaczyna poruszać się szybciej, za każdym razem tacając ten jeden punkt, dzieki któremu widzę gwiazdy! Jęki już nie bezgłośne, żadnych spokojnych ruchów. Tak mocno na mnie napiera, jakby chciał mnie wchłonąć całego.
I ma na to moje całkowite przyzwolenie.
"Krzycz dla mnie..." szepcze mi przy twarzy "Chcę cię słyszeć.. Proszę..."
Początkowo jest mi trudno się przełamać. Jednak gdy słyszę jakby z oddali jego pomruki... jęki... Trzyma jedną dłonią moją męskość pieszcząc ją intensywnie. Zaczynam spiewać sopranem, gdy drazni czubek mojego członka! *0*
"Davey... Mocniej..." trzesę sie cały... Już... "Tak bardzo cię kocham...".
Ciemność przed oczami.
"Bierz mnie całego!" rozkazuję ani chwili się nie wahając "NATYCZMIAST!"
"Natyczmiast!" powtarza niczym echo. Po chwili oba nasze ciała tężeją. Wypełnia mnie gorący płyn, a z gardeł dobywają się okrzyki spełnienia.
Budzi mnie blade światło poranka. Z ogromną przyjemnością wyczuwam przy sobie, pod kołdrą ciało meżczyzny... o równie słodkim zapachu co zeszłego wieczoru Oboje jesteśmy niedbale przykryci pościelą. Nie pamiętam czy sam tu dotarłem czy Davey mnie tutaj przyniósł, ale cieszę się, że jestem wciąż przy nim.Na samo wspomnienie... tego, co zaszło mam ochotę schować się gdzieś ze wstydu i nigdy nie ujrzeć już światła dziennego == Ale te jego jęki... napięte ciało...
Delikatne odsuwam parę kosmków z jego twarzy. Spokojnie oddycha przez rozchylone wargi. Przybliżam się do niego i muskam ustami.
Wysuwam się z łóżka ostrożnie, by go nie zbudzić. Przemierzam mieszkanie i poszukiwaniu łazienki. Ma jasne, przestronne mieszkanie. Z koleji znając mnie- od razu sprowadziłbym tu parę więcej różnobarwnych elementów... O-cho! Jest i łazienka!
Momentalnie rzuca mi się w oczy duza naroznikowa wanna. Mmmm... Mam ochote zaraz ja napełnic i wskoczyć do gorącej wody... *-* Zamykam za sobą drzwi i siadam sobie na krawedzi wanny. Po drodze znalazłem parę papierosów z zapalniczką w środku paczki. Użyczam sobie jednego - tak dla lepszego myślenia.
Przez chwilę koncentruję się na wzorze kafelek na ścianach i podłodze.
"Zajebiście... " mówię do siebie, nijak delektując się dymem wypełniającym mi płuca, "... było zajebiście..."
Nie moge wprost powstrzymać uśmiechu.
Gdzieś na dnie mojej kopuły rodzi sie myśl, że teraz juz nic nie będzie takie samo... Nadszedł czas zmian... Ale jestem zbyt szczęśliwy, żeby teraz nad tym komtemplować ^0^ A skoro juz jestem w domu Mego Księcia... ^^Chyba niedawno jakoś kuchnia mi mignęła przed oczami?
To w sumie dziwne, że tyle sie znamy, gramy razem, a ja tu po raz pierwszy dopiero zawitałem. Taaaaaaaaaaakkkkkk ^0^ WEJŚCIE SMOKA hehehehh
W szafce znajduję kubek... Różowy... Tzn. podchodzi pod purpurę, ale jednak! XD Robię sobie gorącej kawy. Juz sam zapach przywraca mnie do tej bajecznej rzeczywistosci.
Tak sobie pomyślałem...
Odziany jedynie wręcznik z łazienki, z dwoma kubkami w rekach powracam do sypialni. Mało sie nie poparzyłem z wrażenia, gdy odkryłem, że Davey rozkopał się jeszcze bardziej *0*Leżał na brzuchu, ukazując w pełnymswietle nagie plecy az do linii bioder. Dostrzegam parę zadrapań w okolicach łopatek, tuz obok wytatułowanych skrzydeł. Jest mi nieco głupio, bo domyslałm sie, ze to moja robota '
Siadam na brzegu łózka, tuz obok niego, a kubki stawiam na nocnej szafce.
"To jest mój ideał..." myslę, odgarniając mu z czoła zsuwający się pukiel włosów. Gładzę jeszcze dłonią policzek. I te usta... "No to wpadłem po uszy" uśmiecham się do siebie.
To jesy yaoi. Jak komuś nie odpowiada związek dwóch facetów to niech nie czyta. Ja to lubię, szczególnie z nimi. I uwilabiam AFI.
|
|