Melody
Administrator
Dołączył: 02 Paź 2006
Posty: 820
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Dresden
|
Wysłany: Czw 16:45, 26 Lip 2007 Temat postu: Byłeś moim końcem... <jednoczęściówka> |
|
|
Dla mojego kochanego Vaniliowego Ponika.
Byłeś moim końcem.
Był zimny i wietrzny dzień, choć co dziwne nie padał śnieg. Właśnie zaczął sie nowy rok, a ulice świeciły pustkami. Na cmentarzu kilka samotnych osób siedziało przy nagrobkach. Zupełnie nie przejmując się minusową temperaturą wraz ze zmarłymi obchodzili nowy rok, a tak na prawdę marzyli tylko o tym, aby dołączyć do nieżyjących. Mróz nie zostawił jednak w spokoju biednych samotników. Śnieg trzeszczał nieprzyjemnie pod nogami za każdym stąpnięciem. Wszystko było białe oprócz czupryny najmłodszego osobnika znajdującego się na całym cmentarzu. Chłopak siedział i przyglądał się rodzinnemu grobowi państwa Leutz. Spojrzał na świeżo wygrawerowany napis.
Ellizabeth Leutz
ur. 29.12.1989 – zm. 30.12.2007
Niech spoczywa w pokoju.
Wspominał jak przypadkowo się poznali. Wszedł do kawiarni, w której była kelnerką. Potem przychodził codziennie, przez tydzień.
- Czemu mi nie powiedziałaś? - zapytał cichym głosem.
Winił siebie za to, że nie zauważył co się z nią dzieje. Był może trochę rozgoryczony, że po prostu nigdy nie odpowiedziała mu na pytanie dlaczego. Zawsze kiedy o to pytał była smutniejsza. Miała swoje tajemnice, a on się w nie nie wtrącał, bo bał się, że ją straci.
- Będziesz moim grudniem? - zapytała figlarnie.
- Tylko grudniem? - Spojrzał w jej niebieskie oczy zawiedziony. Zamilkła. - Więc dobrze.
Uśmiechnęła się szeroko, a on pocałował ją w czoło. Nie pytał już dlaczego tylko grudniem. Nie chciał sprawiać jej przykrości, bo przecież tak lubił jak się uśmiechała. Jak marszczyła przy tym lekko piegowate policzki. Cieszyła się, że wreszcie się zakochała. Mimo, że znali się tak krótko obydwoje wiedzieli, że to cos więcej. Żałowała, że poznała go tak późno, ale postanowiła się cieszyć z tego, że będzie go miała chociaż miesiąc.
Potarł o siebie ręce. Było na prawdę bardzo zimno. Już zapomniał jak to jest, bo odkąd byli razem zawsze było im gorąco. Wiedział, że to był najlepszy miesiąc w jego życiu. Wiedział, że ta niewielka istotka była dla niego kimś bardzo ważnym.
- Elli, czemu mnie zostawiłaś? - powiedział, a na jego policzku pojawiła się łza.
- Lubisz lody? -zapytała.
- Tak, a najbardziej waniliowe. - Pogłaskał ją dłonią po twarz. Miała taką aksamitną skórę.
- A ja truskawkowe! - Wytknęła mu język i usiadła na parapecie koło lodówki.
- Moja Truskawkowa Księżniczka! - zaśmiał się. Popatrzyła na niego ze zdumieniem. A po chwili obdarowała go soczystym buziakiem. Wiedział, że spodobało jej się określenie.
Na samą myśl uśmiechnął się. W gardle dławił ból. Wiedział, ze jeszcze długo będzie dochodził do siebie po jej stracie.
- Lubisz mnie? - zapytał.
- Nie! - Zachichotała. Strasznie się zdziwił. - Nie głupku! Ja cię kocham.
Zaczęli się radośnie śmiać. Po chwili wtuliła się w jego chudziutkie ramię. Czuli, ze świat poza nimi nie istnieje.
Nagle chłopak usłyszał czyjeś kroki za plecami. Odwrócił się obcierając kolejną przejrzystą łzę. W jego kierunku zmierzała brunetka z kubeczkiem, z którego unosiła się para.
- Elli nie chciałaby, żebyś po niej płakał. - Uśmiechnęła się. Prawie jak jego Truskawkowa Księżniczka.
- Wiem Ann, ale to takie trudne. Powinnaś coś o tym wiedzieć, byłaś jej siostrą. - Spojrzał na nią.
Nic już nie powiedziała tylko dała mu kubek z gorącą herbatą i usiadła koło niego. Spojrzała w jego smutne oczy i wiedziała, że tak łatwo o niej nie zapomni.
Bill, byłeś moim końcem...
|
|