Opowiadania o Wszystkim
Opowiadnia o Wszystkim
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Opowiadania o Wszystkim Strona Główna
->
Ulubione gwiazdy muzyki
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
TAK
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz HTML w tym poście
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Informacje ogólne
----------------
Różne informacje
Regulamin (AKTUALIZACJA: 21 grudnia 2007)
KLUB OOPOWIADANIAA
Opowiadania
----------------
Opowiadania Wieloczęściowe
Opowiadania Jednoczęściowe
Od lat 16
Opowiadania Fantasty
Wasza strefa
----------------
O Nas
Rozrywka
Pogaduszki
Wasza Twórczość
Obce kraje
KONKURS
----------------
Regulamin
Prace konkursowe
Offtop
----------------
Muzyka
Ulubione gwiazdy muzyki
Ulubione gwiazdy filmu
Ulubione gwiazdy sportu
Ulubione filmy
Ulubione książki
Porady dla Pisarzy
----------------
Co to jest Marysueizm?
Porady
Archiwum
----------------
Opowiadania
Różne
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
helcia.
Wysłany: Czw 18:11, 27 Gru 2007
Temat postu:
Nirvana... Ach, legenda, która wciąż żyje. A Cobain wraz z Courtney są dla mnie... nie wiem kim, w każdym badź razie uwielbiam ich.
I jestem PEWNA, że to nie Courtney go zabiła, ludzie brednie opowiadają. Za bardzo go kochała.
Uwielbiam Smells Like Teen Spirit, Polly, Rape me, Lithium.
Chemikalna
Wysłany: Pią 16:25, 31 Sie 2007
Temat postu:
Namida napisał:
Niedawno na urodzinach kumpelki wywoływałyśmy Kurta Cobaina...
a no, to tak jak my.
grał z nami w karty, przegrał, ze złości potłukł wazon i poszedł sobie.
a było tak fajnie...
Panna naiwna.
Wysłany: Śro 19:43, 01 Sie 2007
Temat postu:
Melody napisał:
Szczerze mówiąc nie słucham... Po prostu, nie słucham...
^
Melody
Wysłany: Śro 21:39, 22 Lis 2006
Temat postu:
Szczerze mówiąc nie słucham... Po prostu, nie słucham...
Namida
Wysłany: Śro 20:57, 22 Lis 2006
Temat postu:
Kiedyś miałam fazę na ich punkcie
Więc wiadomo.. Lubię piosenki takie jak "Rape Me" (kiedyś razem z kumpelką zaśpiewałyśmy to na cały głos, a jacyś chłopcy przed nami szli
) "Polly" i jeszcze duzziooo......
Niedawno na urodzinach kumpelki wywoływałyśmy Kurta Cobaina... Ciekawie było
Na a teraz nie słucham zbyt często... Ale lubię ich
Kurcik jest ślicny
Akuma
Wysłany: Śro 16:47, 15 Lis 2006
Temat postu:
Zespoł fajny
Aż dwóch piosenek ich słucham ^_-
Ale ogólnie nie raz mieli jakieś fajne pisoenki ^_-
Akasha
Wysłany: Wto 20:40, 14 Lis 2006
Temat postu:
Dobra powiem tak, zespół znam
Często mam kontakt z ich piosenkami, bo dużo osób w szkole ich słucha a ja razem z nimi
Ale w domu nie mam żadnej ich piosenki chodź niektóre mi się bardzo podobają to tak jakoś wyszło, że nie ściągnęłam
Poza szkołą ich nie słucham nawet mnie do tego nie ciągnie, ten zespół jest mi obojętny
Takie moje zdanie
Aś
Wysłany: Wto 14:00, 14 Lis 2006
Temat postu: Nirvana
http://www.ludd.luth.se/misc/nirvana/gif/mbleach.gif
Zjęcie jednej z najleprzych płyt !
Najbardziej poruszanym wątkiem rozmów o Nirvanie jest tajemnicza śmierć Curta
Zamieszczam tu jego list pożegnalny :
5 kwietnia, najprawdopodobniej po południu lub wczesnym wieczorem, w domu przy 17I Lake Washington Houlevard w Seattle, Cobain zabarykadował się w pokoju na piętrze, położonym tuż nad garażem. Zażył sporą dawkę narkotyku, najprawdopodobniej heroiny i valium. Później wziął kartkę papieru i piórem z czerwonym atramentem napisał list pożegnalny (adresowany do swego wyimaginowanego przyjaciela z dzieciństwa Body, w którym jednak ani raz nie odniósł się do planowanego samobójstwa. Courtney poszukiwała w tym czasie męża na ulicach Los Angeles. Lokalna gazeta muzyczna "The Rocket" poinformowała iż Nirvana rozpadła się, bowiem kierownictwo grupy poinformowało wcześniej o jej wycofaniu się ze słynnej trasy koncertowej "Lollapalooza". List brzmiał następująco ...
Mówię do was językiem doświadczonego prostaka, który zdecydowanie wolałby być zniewieściałym, infantylnym, wiecznie nie zadowolonym typem. Dlatego też nie powinniście mieć problemów ze zrozumieniem tego listu. Wszystkie ostrzeżenia ze strony punk rocka w ciągu tych wszystkich lat, od czasu gdy po raz pierwszy zaznajomiłem się z tą tak zwaną etyką, związaną z niezależnością i z przyłączeniem się do społeczności okazały się jak najbardziej prawdziwe. Już od zbyt dawna obce jest mi podniecenie płynące ze słuchania i tworzenia muzyki. Od wielu lat towarzyszy mi poczucie winy, które trudno wyrazić słowami. Kiedy stoimy za sceną gasną światła i w ciemności rozlega się maniakalny wrzask tłumu, nie robi to na mnie takiego wrażenia jak na przykład na Freddiem Mercurym, który kochał uwielbienie mas i rozkoszował się nim. To coś, co bezgranicznie podziwiam i czego zazdroszczę innym. Chodzi mi o to że nie potrafię was oszukiwać. Nikogo z was. Nie byłoby in fair, ani w stosunku do was, ani wobec mnie samego. Najgorszą dla mnie zbrodnią byłoby oszukiwanie ludzi i udawanie, że doskonale się bawię i że sprawia mi to ogromną przyjemność. Czasami czuję że powinienem przed wyjściem na scenę włączać stoper. Próbowałem, naprawdę bardzo się starałem by móc to docenić i naprawdę tak jest Boże, uwierz mi, że tak naprawdę jest - ale to nie wystarcza. Doceniam fakt, że wywieraliśmy wpływ na mnóstwo osób i pozwalaliśmy się bawić wielu, wielu z nich. Jestem chyba jednak jednym z tych narcystycznych osobników, którzy potrafią docenić wartość pewnych rzeczy tylko wtedy, gdy ich już nie ma. Jestem zbyt wrażliwy. Muszę być lekko odrętwiały, by odzyskać entuzjazm, który odczuwałem jeszcze w dzieciństwie. W czasie naszych ostatnich trzech tras czułem się znacznie lepiej w towarzystwie wszystkich przyjaciół i fanów naszej muzyki, ale wciąż nie potrafię poradzić sobie z frastracją, poczuciem winy i empatią, którą odczuwam w stosunku do wszystkich ludzi. We wszystkich z nas drzemie dobro, a ja po prostu za bardzo kocham ludzi. Tak bardzo, że przez to odczuwam jeszcze większy smutek... jestem takim, mały, smutnym nie potrafiącym niczego docenić facetem. Jezu, człowieku! Dlaczego nie potrafisz po prostu się z tego cieszyć? Nie wiem ! Mam cudowną żonę, pełną ambicji i empatii... i córeczkę, która za bardzo przypomina mnie takiego, jakim kiedyś byłem. Pełna miłości i radości, całuje wszystkich, których poznaje, bo wszyscy są przecież dobrzy i nikt nie zrobi jej krzywdy. A to przeraża mnie tak bardzo, że niemal przestaję w ogóle funkcjonować. Nie mogę znieść myśli, że Frances może stać się kiedyś godnym pożałowania, dążącym do samo destrukcji death rockerem, jakim stałem się ja. Było mi dobrze, bardzo dobrze i jestem za to wdzięczny. Ale już w wieku siedmiu lat zacząłem odczuwać nienawiść w stosunku do ludzi w ogóle... tylko dlatego że tak łatwo przychodzi im okazywać innym empatię. Empatię! Chyba tylko dlatego, że kocham ludzi za bardzo i za bardzo ich żałuję. Dziękuję wam bardzo z głębi mojego płonącego, skręcającego się z bólu żołądka za wasze listy i troskę przejawianą w ciągu tych ostatnich lat. Jestem zbyt kapryśny, zwariowanym i ulegającym nastroją. Nie mam już w sobie ani trochę krzty pasji, więc pamiętajcie lepiej jest szybko wypalić się niż znikać powoli.
Pokój, miłość, zrozumienie. Kurt Cobain
Frances i Courtney, zawsze będę z wami. Courtney nie poddawaj się. Żyj dalej, dla Frances. Dla jej życia, które będzie o wiele szczęśliwsze beze mnie...
Kocham was, kocham was!
Później umieścił list na kupce ziemi, którą wysypał z doniczki. Obok położył swe otwarte prawo jazdy. Wziął krzesło i usiadł naprzeciw okna wychodzącego na pobliski park i spokojną okolicę zwaną Puget Sound. Zażył jeszcze jedną dawkę heroiny, po czym wycelował remingtona w stronę twarzy. Kciukiem dotknął spustu i nacisnął. Odstrzelił sobie praktycznie całą głowę. Miał 27 lat. Tyle samo co w chwili śmierci Jim Morrison, Jimi Hendrix i Janis Joplin.
Cztery dni później o godzinie 8.40, w wartej ponad milion dolarów posiadłości, do której Cobain'owie wprowadzili się w styczniu, pojawił się elektryk Gary Smith z lokalnej firmy Veca Electrical Company, by wykonać prace związane z zabezpieczeniem domu. I tak oto znaleziono zwłoki Kurta... Jednak niektórzy uważają, że przyczyną śmieci Kurta było morderstwo...
14 kwietnia ciało Kurta Cobaina zostało poddane kremacji. W wystawionym wówczas akcie zgonu w rubryce "zawód" wpisano; poeta, muzyk. Trzy najbliższe mu osoby -żona,matka i Novoselic zadecydowały, iż nie będzie miał oficjalnego grobu. 1/3 prochów została rozrzucona w buddyjskiej świątyni w Nowym Jorku, 1/3 w rzece Wishkah, reszta jest w posiadaniu Courtney Love
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin